Decyzja rajców nie była niespodzianką, wręcz pozwalała na realizację ponad stuletnich pragnień mieszkańców, jednakże zapadła w niezwykle trudnym dla miasta momencie. Lubań trawiony był przez liczne pożary i katastrofy, wybuchła w 1700 roku wojna północna, doszły kontrybucje. Rektor miejscowego liceum M. Hoffmann napisał, że „...Bóg w tak trudnym dla wiernych momencie poruszył serca i pokazał, iż stać ich na podjęcie się wielkich rzeczy”.
Entuzjazm był tak duży, że na przykład tylko w pierwszy dzień Zielonych Świąt 1703 roku zebrano aż 1506 marek. 27 lipca burmistrz Gebhard Scultetus i pastor Sanus uroczyście ogłosili rozpoczęcie budowy. Kamień węgielny umieszczono po prawej stronie przyszłego ołtarza.
Wykonanie budynku powierzono mistrzowi murarskiemu Eliasowi Schulze z Poznania za dużą jak na ówczesne czasy sumę 1110 talarów. Nadzór nad całością sprawowała komisja złożona z rajców i znanych obywateli. Wśród nich był dr Johann Adam Kirchhoff, a także lubański lekarz. Fundusze na budowę były skąpe, często brakowało na wypłaty, jednak determinacja wszystkich doprowadziła do szczęśliwego finału. Nazwa kościoła nawiązywała nie tylko do męki Chrystusa na Krzyżu, ale również do trudów, jakie spadły na barki mieszkańców Lubania w obliczu szwedzkiego najazdu. Warto podkreślić, że trwającą budowę odwiedził przebywający w Lubaniu król szwedzki Karol XII.
Pierwszy termin poświęcenia wyznaczono na 14 września, jednak dodatkowe roboty wykończeniowe przesunęły uroczystość otwarcia na 28 października 1706 roku. Było bicie w kościelne dzwony, wierni ze śpiewem przeszli do nowego kościoła w uroczystej procesji. Pierwszą pieśnią jaką usłyszały mury nowego kościoła była „Komm heil’ger Geist, Herre Gott”. Nabożeństwo prowadzili specjalnie powołani kaznodzieje: pierwszy pastor tego kościoła - Magister Johann Neunherz i Magister Edelmann, który po południu wygłosił kazanie poświęcone Szymonowi i Judzie, w odniesieniu do nazwy kościoła - kościoła Krzyża.
W zachodnią szczytową ścianę kościoła wmurowano duży kamienny krzyż z napisem: „Inter vicini belli metus et motus Deo tutore haec Aeds, anno 1705 extruebatur” - przypominającym, że jego mury postawiono w czasie zawieruchy wojennej.
Na wieży kościoła dzwon znalazł się dopiero 14 lutego 1707 roku. Wykonany został w Dreźnie w końcu 1706 roku przez zakład Michaela Weinholda. Zdobił go napis: Anno MDCVI. Consule regente DN. Martino Hilschero, DN. Johann Gottlieb SCULTETO et DN- JDAHIMO GuenTHERO Camerarris. Po przeciwnej stronie widniała data odlania i nazwisko odlewnika oraz informacja, że dzwon odlano dla Domu Bożego - kościoła Krzyża.
Szczególnie wymowna była ambona, wykonana w 1764 roku przez rzeźbiarza Christopha Kuehne, której boki podtrzymywały figury czterech ewangelistów. Zwieńczał ją niezwykłej urody baldachim, z postacią zmartwychwstałego Chrystusa trzymającego w jednej ręce berło, a w drugiej krzyż, podzielony na sześć pól, pokryty wersetami biblijnymi z życia Chrystusa. Ambona została później pozłocona przy okazji gruntownej renowacji w 1893 roku.
W 1706 roku zamówiono u znanego drezdeńskiego dzwonnika Michaela Weinholda dzwon, który już rok później (w lutym 1707 roku) zawisł na wieży. Zdobił go napis: „Ich heisse jung und alt, die Sünder und die Frommen, In dieses Gotteshaus zum Kreuze Christi kommen”.
Pobożny, religijny sens nowo zbudowanego kościoła podkreślały również wniesione w darze liczne wartościowe przedmioty. Przykładem były czarne, bogato srebrem haftowane obrusy z napisem: „DeM CreVtzherrn ChrIsto – MDCCVI” i monogramem Chrystusa. Bardziej jednak cieszyła liczna obecność wiernych, szczególnie w poranne i wieczorne nabożeństwa niedzielne i codzienne w tygodniu. Katechizację prowadził pastor Neunherz wraz z diakonem.
Warto przytoczyć kilka informacji o pierwszym proboszczu. Johann Neunherz urodził sie w rodzinie tkaczy w miejscowości Waltersdorf. Jego ojciec, wierny ewangelik, nie mogąc pogodzić się z zakazem swobód religijnych na Śląsku, wyemigrował do Saksonii. Osiadł w Lubaniu. Tutaj młody Johann ukończył trzyletnią szkołę, a następnie przez kolejnych sześć lat w Kowarach. Jako dorastający młodzieniec od 1670 roku uczył się przez 3 lata w gimnazjum Magdaleny we Wrocławiu, aby następnie na uniwersytecie w Lipsku oddać się studiom teologicznym. Tytuł magistra uzyskał w 1676 roku. Dwa lata później wrócił do Lubania, aby pomóc schorowanemu pastorowi M. Hausdorfowi.
Po trzech latach został pastorem w miejscowości Kiesslingswalde, wkrótce też ożenił sie z córką lubańskiego burmistrza Günthera. Szybko owdowiał i w 1686 roku ożenił sie ponownie z Anną Sabiną Kranz, córką pastora z Nawojowa Śląskiego. W 1696 roku na prośbę magistratu lubańskiego objął kościół w Siekierczynie, a w 1706 roku wprowadził w mury nowego lubańskiego kościoła uroczystą procesję z kościoła Świętej Trójcy. W Lubaniu pozostał jedynie trzy lata, po czym został przeniesiony do Kościoła Łaski w Jeleniej Górze jako proboszcz oraz inspektor kościelny i szkolny. Zmarł w Jeleniej Górze w 1736 roku.
Ciekawostką jest fakt, iż wykazywał zapewne zdolności malarskie, gdyż w lubańskim kościele Krzyża wisiał obraz olejny namalowany jego ręką. Kolejny znajdował się w kościele jeleniogórskim.
W 1708 roku wydzielono przy kościele cmentarz, który 17 maja został poświęcony przez pastora Neunherza. Płyty nagrobne z tego cmentarza częściowo znalazły się w murze kościoła, aby nie tak dawno... znaleźć sie na polach pod Pisaczowem - odkryte przez Janusza Kulczyckiego. Oczywiście najstarsze z wmurowanych w ścianę kościoła kunsztownych epitafiów pochodziła jeszcze z cmentarza przy klasztorze franciszkanów, a także kościoła Świętej Trójcy.
Po 54 latach istnienia, w lipcu 1760 roku, kościół spłonął w wielkim pożarze. Do momentu odbudowania nabożeństwa i nauki odbywały się w kościele Marii Panny. W niedzielę 28 lipca 1765 roku odbyło się ponowne w historii tego kościoła nabożeństwo inauguracyjne poprzedzone procesją. Przy Nicolaigasse do chóru i duchownych dołączyli nauczyciele i uczniowie liceum, a przy ratuszu sędziowie kupcy i starsi gminy. Pastor Pietzschmann wygłosił kazanie w odniesieniu do ewangelii św. Mateusza, po południu na zmianę archidiakon Rabiger i diakon Bormann prowadzili modlitwy. Dużym ułatwieniem dla wiernych były wydrukowane i rozdane broszurki z kazaniami i modlitwami.
Oczywiście pożar spowodował upadek dzwonu, który w listopadzie 1761 zawisł ponownie. Wykonano go w znanym zakładzie Koernera w Zgorzelcu. Otrzymał też ten sam napis co dzwon w kościele Marii Panny (Da Pacem, Domine in diebus nostris), a także podpis: „Dei Auxilio, Friderico Augusto, Rege et Elekt. Sax. Cons. dir. Chp. Gotll. Pauli, Curat. Lischwitz, Meisnero, Prim. a. II anno ab urbe combusta restituto beneficio amici O. Budissin. opera Frederici Koerneri MDCCLXI”. Tajemniczy przyjaciel O. (amici O.) to nie kto inny jak ówczesny pisarz miejski Oswald. Nie był jedynym fundatorem, chociaż najhojniejszym. Poza nim na ponowny odlew wyłożyło pieniądze 11 kupców miejskich, których nazwiska znalazły się na tablicy umieszczonej na chórze organowym.
Po 130 latach od pożaru kosztem 11.000 marek przebudowano chór organowy - z organów pozostała stara obudowa. Jednocześnie, jak wcześniej wspomniałem, za datki kilku kupców przebudowano i pozłocono ambonę pozostawiając ją w pierwotnym stylu barokowym z Chrystusem trzymającym w lewej ręce sztandar zwycięstwa.
W centralnym miejscu barokowego ołtarza znajdował się obraz przedstawiający umierającego na krzyżu Chrystusa. Po bokach wznosiły się dwie pary korynckich kolumn zwieńczonych alegorycznymi figurami symbolizującymi wiarę i miłość. Przed kolumnami posadowiono dwie postacie: Mojżesza i Jana Chrzciciela, a nad ołtarzem symbol Trójcy Świętej i chwały Bożej.
W „Des Heimatbuch des Kreises Lauban” znajduje się zdjęcie ołtarza z podpisem, że obraz jest autorstwa znanego lubańskiego malarza - Hermanna Effenbergera, ale...
W wersji starszej - Historia Miasta Lubania z 1817 roku, napisanej przez Karla Gottlieba Müllera - pastora z kościoła Marii Panny znajdujemy, że nad ołtarzem, pomiędzy kolumnami znajdował się obraz Jezusa ukrzyżowanego. Rodzi się więc pytanie: czy zamieniono obrazy? Przecież z przyczyn biologicznych Effenberger nie mógł stworzyć takiego dzieła przed rokiem 1817! Jest też drugie pytanie: gdzie jest poprzedni obraz i dlaczego doszło do zamiany? Pierwotne założenia ołtarzowe zmienia się raczej rzadko.
Niewątpliwie kapitalną pozostałością po pożarze była misa chrzcielna podarowana w 1700 roku przez Susannę Blasius z domu Conrad - patrycjuszkę lubańską. Opis naczynia w języku łacińskim. Na obrzeżu znajdowało sie 6 medalionów przedstawiających sceny z życia Jezusa (narodziny, chrzest, ostatnia wieczerza, ukrzyżowanie, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie). Oczywiście 9 srebrnych, wiele pozłacanych, kielichów często z okresu reformacji. Jeden z nich, zapewne najstarszy, ozdobiony był czerwonymi kamieniami między, którymi znajdowały się litery tworzące imię Maria. Kolejny, pięknie dekorowany był z datą 1707, podarunek hamburczyka nazwiskiem Thlan. Następny to dar Klemensa Martina, z datą 1610. Były też inne kielichy, w tym dar burmistrza Tschörnera z 1654 roku, a także naczynie z 1843 będące rocznicowym darem pastora Leonharda. Źródła podają również 2 piękne srebrne kielichy z 1702 i 1739 roku oraz 2 cyboria noszące daty 1678 i 1720.
Wartości tych przedmiotów, pomimo ceny kruszców i kamieni, nie można przedstawiać, ponieważ nie sposób wycenić faktu, że były świadkami wielu szlachetnych ceremonii i historii Lubania. Nie można zapomnieć i fundacji służącej temu kościołowi. W latach sześćdziesiątych XIX wieku lubański kupiec Johan Christian Gottlob przekazał 300.000 marek na rozwój nie tylko kościoła Krzyża, ale na ogólne potrzeby kościelne w lubańskiej wspólnocie.
Za głównym ołtarzem znajdowały sie dwa witrażowe okna podarowane przez panią Ammendorf, a będące dziełami mistrza Jaeckiela, przedstawiające postacie apostołów Jana i Pawła, a w lewej nawie (po stronie ambony) również znajdowały sie witraże wyobrażające Martina Lutra i Filipa Melanchtona - czynnie wzajemnie wspierających się twórców reformacji - podarowane przez radcę Lindnera.
W 1930 roku Kreutzkirche otrzymał w darze figurę anioła z pochodnią w ręku, wykonaną w intencji poległych w I wojnie światowej. Zamontowano ją na emporze naprzeciw ambony, a twórcą był Cirillo dell' Antonio z cieplickiej szkoły rzeźbiarskiej. Ten sam, który wyrzeźbił ołtarz dla kościoła w niedalekim Kościelniku.
185 lat po wielkim pożarze, w marcu 1945 roku, kościół ponownie padł ofiarą ognia. Tym razem to bezwzględna wojna poważnie nadwyrężyła jego konstrukcję. Los kościoła dopełnił się w 1956 roku kiedy go wysadzono i rozebrano.
Kościół Krzyża nie przetrwał do dzisiaj, przetrwała pamięć pisana, historia będąca symbolem przemijania. Przemijania czasu, ludzkich pokoleń i emocji. Ludzie wrażliwi umieją ją czytać, ci mniej wrażliwi niech sie jej uczą, bo refleksja może być tylko jedna - my też kiedyś będziemy częścią historii i pamiętajmy o tym, jeżeli chcemy być zapamiętani...
Zbigniew Madurowicz
Z dnia: 2012-09-26, Przypisany do: Nr 18(499)